Sobota – 26.07.14
Nasz następny przystanek, to Jammu. Jammu to milionowe miasto. Nie ma tu niczego specjalnego do zwiedzania. Po prostu leży na naszej drodze :-).
Do przejechania mamy prawie 200 km. Ruszamy o godz. dziewiątej. W drodze próbuję połączyć się z internetem, żeby zostawić na stronie wiadomość, że żyjemy i nic nam nie dolega :-). Niestety bezskutecznie. Zasięgu brak. Trasa nie jest zbyt ciekawa, trochę odsypiamy zmęczenie.
Odcinek: Dharamsala – Jammu. Indie.
Mniej więcej o piętnastej jesteśmy w Jammu.
Safari dzień siódmy – Jammu
Miejsce zakwaterowania: | Jammu |
Liczba mieszkańców: | 1 mln |
Wysokość n.p.m.: | 327 m |
Średnie temperatury: | dzień: 30 °C, noc: 25 °C |
Liczba noclegów: | 1 |
Odległość od poprzedniego postoju: | 194 km |
Po zakwaterowaniu się w
Hotel Jammu Residency żegnamy się z naszym dotychczasowym kierowcą i witamy z nowym. Ma na imię Raszid i pokazuje nam nowy samochód. Wygląda na bardziej zadbany od poprzedniego. Raszid mówi, że jutro będziemy przejeżdżać przez tereny zajmowane przez żołnierzy, co skutecznie będzie opóźniało nasze poruszanie się, stąd proponuje, żeby ruszyć o piątej rano :-). Po krótkich negocjacjach udaje się nam umówić na godz. szóstą.
Rozstajemy się z naszymi kierowcami i idziemy zwiedzać miasto. Jak już pisałem, nie ma tu niczego szczególnego do zwiedzania skupiamy się więc na ulicznym życiu. Myślę, że dla osób, które tego życia wcześniej nie widziały, jest to zawsze duży „szok”:
Twarze. Jammu. Indie.
Praca. Jammu. Indie.
Co krok – to dentysta :-):
Tak – dobrze widzicie, te zęby można kupić na straganie :-). Jammu. Indie.
Po mniej więcej godzinie wracamy, znowu próbuję zadziałać coś z internetem, ale niestety – nadal się nie udaje, za to udaje mi się zasnąć :-). Pozostali poszli gdzieś w miasto :-). Spotykamy się wieczorem na herbatce i teraz oni śpią, a ja piszę tę relację.
Jutro o 5.30 pobudka. To na razie.