Trasa: Leh – Pangong-Tso Lake.
W drodze nie da się odpoczywać, o nie :-). Ręka mnie boli od trzymania aparatu :-), na dodatek z nieba leje się niemiłosierny żar, zewnętrzne powierzchnie dłoni mam dosłownie przypieczone (nie opalone, ale po prostu przegrzane :-) ). Na następną wyprawę muszę zorganizować sobie rękawice ochronne. Gorzej z aparatami. Czasem mam wrażenie, że ich czarne korpusy wydzielają woń topionego plastiku. Zdjęcia przez szybę są oczywiście trochę gorszej jakości, ale mam filtr polaryzacyjny i on eliminuje odbicia występujące na szybie przedniej. Jeśli z kolei widok jest po mojej lewej stronie – to otwieram okno, jeśli po prawej, to proszę o postój :-). Uff, ciężka to praca:Z trasy Leh – Pangong-Tso. Indie Północne.
Pniemy się takimi dróżkami coraz wyżej i wyżej:Drogi w Himalajach. Indie Północne.
Z dnia na dzień nabieram coraz większego szacunku dla budowniczych tych dróg. Punkt, który na mapie wydaje się być oddalony o np. 10 km, w rzeczywistości wymaga zabudowania 100 lub 200 km drogi. Na wysokości 4 tys. metrów w potwornym żarze spotkać można i maszyny budowlane i grupki pracowników. Jedni wwiercają się w skały (chyba robią odwierty pod dynamit), inni rozsypują i wyrównują żwirek (przy tej pracy widzieliśmy również kobiety), jeszcze inni polewają to asfaltem. Jaki to musi być asfalt, że po prostu nie spływa z tych gór :-):Budowa drogi w Himalajach. Indie Północne.
W drodze mijamy klasztor w Chemrey. Większość klasztorów wygląda tu bardzo podobnie. Zabudowania przyklejone do zbocza góry w kolorze białym z brązowym wykończeniem:Klasztor w Chemrey. Indie Północne.
Około godziny jedenastej trzydzieści przejeżdżamy przez przełącz Chang La (5360 m n.p.m.):Chang La Top (najwyższy punkt przełęczy Chang La) – 5360 m n.p.m. Himalaje. Indie Północne.
Za przełęczą krajobraz się nieco zmienia. Coraz częściej trafiają się oczka wodne. Za każdym razem mamy nadzieję, że to już Pangontg-Tso. Niestety :-(, Pangong-Tso ma 110 km długości :-):Himalaje. Indie Północne.
Jeszcze kilka (a może kilkadziesiąt) takich zakrętów jak ten:Himalaje. Indie Północne.
i kolejna kontrola dokumentów (zezwoleń), z której wynika, że tym razem wjeżdżamy na obszar rezerwatu ochrony zwierząt. Zmieniam aparat na ten z dłuższa ogniskową. Może coś się trafi:Jaki. Himalaje. Indie Północne.
Kawałek za jakami pojawiła się tablica z informacją, że wjeżdżamy na teren mamrotów (sprawdzę później dokładnie co to za gatunek). I rzeczywiście za tablicą widzimy zwierzaka :-):Mamrot? Himalaje. Indie Północne.
W końcu jednak pora na Pangong-Tso. Zza kolejnego zakrętu wyłania się tablica informująca, że za chwilę będzie pierwszy widok na jezioro. Zmieniam aparat:Fragment północnej części Pangong-Tso. Himalaje. Indie Północne.
Jeszcze kilkaset metrów i zatrzymujemy się przy północnym brzegu jeziora:Pangong-Tso. Himalaje. Indie Północne. |
Miejsce zakwaterowania: | Jezioro Pangong-Tso |
Liczba mieszkańców: | obóz górski |
Wysokość n.p.m.: | 4250 m |
Średnie temperatury: | dzień: 20 °C, noc: 4 °C |
Liczba noclegów: | 1 |
Odległość od poprzedniego postoju: | 161 km |
Pangong-Tso. Himalaje. Indie Północne.
Powierzchnia jeziora leżąca na wysokości 4200 m n.p.m. odbija niebo w sposób doskonały. Te dwa błękity przedzielone brązowymi skałami tworzą niezapomniany widok. Widok, który robi naprawdę ogromne wrażenie. Kto nie był – niech pojedzie zobaczyć na własne oczy :-).Komentarze: pokaż komentarze (3) |